Czy jest coś piękniejszego niż zapach świeżo upieczonego chleba? Ten moment, kiedy cała kuchnia pachnie dzieciństwem, sobotą i kromką z masłem, która znika zanim jeszcze wystygnie? Problem w tym, że klasyczny chleb to niestety bomba węglowodanowa. A ja – jak wiesz – węgli liczę i wybieram tylko te, które mają sens.
I tak właśnie powstał mój chleb „jak dawniej”, ale w wersji low carb.
Bo to one dają ten prawdziwy zapach piekarni. Żadne proszki do pieczenia czy soda nie zastąpią aromatu, który unosi się z ciasta drożdżowego. Co ciekawe – choć do zaczynu dajemy łyżeczkę cukru, drożdże zjadają go całkowicie, więc w gotowym bochenku nie zostaje nic do policzenia.
Środek jest lekko wilgotny, ale sprężysty. Skórka chrupiąca. A zapach… no cóż, sąsiedzi mogą zapukać z pytaniem, gdzie jest ukryta piekarnia.
Kromka ma ok. 2–3 g węgli, więc nie trzeba robić rachunku sumienia po każdej kanapce.
klasycznie – masło i żółty ser (czy można lepiej?),
wędliny albo pasty jajeczne,
a nawet na grzanki do zupy krem.
Jest uniwersalny, jak chleb powinien być.
Ten chleb trzeba studzić na kratce. Wiem, że kusi, żeby odkroić gorącą piętkę, ale jeśli go „udusisz” na blacie, straci chrupiącą skórkę.
💡 Podsumowanie: da się mieć zapach i smak chleba z dzieciństwa, nie ryzykując lawiny węgli. To dowód, że low carb nie musi oznaczać życia bez kromki.
To Katalog SEO
kontakt@lowstylelife.art
Website created in white label responsive website builder WebWave.