Starłam więc cukinię, odcisnęłam ją mocno w lnianej ściereczce i zaczęłam mieszać z jajkiem, odrobiną mąki i przyprawami. Wszystko pachniało świeżo, ale jeszcze brakowało tego jesiennego „czegoś”.
Wtedy na kuchennym blacie wpadły mi w ręce dynia, jabłko i garść orzechów włoskich. Dodałam do masy odrobinę cynamonu i gałki muszkatołowej – i nagle poczułam, jakby moja kuchnia zamieniła się w jesienny jarmark.
Placuszki uformowałam w dwóch wersjach: małe, chrupiące, pieczone w piekarniku – idealne jako przekąska do herbaty – oraz jeden duży placek, który stał się podstawą do jesiennej „pizzy” z jabłkiem, szałwią, gorgonzolą i orzechami.
Kiedy wyjęłam blachę, w domu unosił się zapach, którego nie da się podrobić – ciepło warzyw, słodycz jabłka, nuty przypraw korzennych. Pierwszy kęs był jak potwierdzenie: to naprawdę jesień.
I tak zwykła cukinia, która latem pasuje do lekkich sałatek, teraz stała się bohaterką rozgrzewającego, jesiennego dania. Bo w kuchni, tak jak w życiu, wszystko zależy od tego, jaką przyprawą doprawisz codzienność.
Jesień przyszła nagle – jednego dnia wciąż pachniało latem, a następnego chłód zmusił mnie do wyjęcia grubszego swetra. To właśnie wtedy, w kuchni, znalazłam ogromną cukinię, taką ze wsi, o grubej skórze i ciężarze godnym małej dyni. Wiedziałam, że to idealny moment na eksperyment. Bo placki z cukinii zna każdy. To jedno z tych dań, które zawsze kojarzą się z domowym obiadem i zapachem smażenia unoszącym się w kuchni. Ale tym razem chciałam czegoś innego – czegoś, co będzie pachniało jesienią tak samo, jak powietrze za oknem.
HTML <a href="https://katalogstroninternetowych.pl">Katalog stron</a>
To Katalog SEO
kontakt@lowstylelife.art
Website created in white label responsive website builder WebWave.